czwartek, 11 sierpnia 2011
mleczny Pacyfik
Poranek w dość nowoczesnej kuchni, sterylnie czystej, lśniącej, dokładnie wysprzątanej, jeszcze pachnącej kwiatowym płynem do podłóg. Jest jasno, bardzo jasno. Światło wydaje się zimne, sztuczne, bardzo białe, ale nie męczące.
W tej chłodnej przestrzeni znalazło się jednak miejsce na odrobinę ciepła.
Na kuchence przygrzewa się mleko. Powoli wypełnia pomieszczenie charakterystycznym, bezpiecznym aromatem. Po chwili ktoś do mleka dodaje odrobinę wanilii. Nie cukru wanilinowego, ale wanilii prawdziwej, lekko gorzkawej, wilgotnej i nieco ziemistej. Ta mała ilość tonie jednak w mlecznym oceanie, kapituluje, ugrzecznia się i dalej słodkawo bulgocze w grubym metalowym garnku. Co jakiś czas daje o sobie znać troszkę mocniej, tak jakby ktoś przemieszał mleczną zupę, żeby się nie przypaliła.
Noa jest miękka, obła, śliska. Przypomina perły ogrzane ciepłem kobiecej szyi. Jest bezpieczna, przytulna, ciepła. Ciepła, ale nie gorąca. Rozleniwia, uspokaja, wycisza. Przyciąga, ale zarazem tworzy pewien dystans. Może nie ocieka erotyzmem, nie hipnotyzuje, ale intryguje na tyle, że nie pozwala o sobie zapomnieć.
To zapach, do którego lubię wracać. Wiem, że zawsze będę po Noa sięgać, w chwilach, gdy dość mam gwałtownych uczuć, potrzebuję oddechu i wyciszenia. W uroczym flakoniku zamknięte jest remedium na wszytskie troski.
Noa ma dar spowalniania czasu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witam w perfumowej, blogowej społeczności ;) Noę bardzo lubię, cały urok polega chyba na tym, że jest tak bliskoskórna i stonowana. Pozdrawiam i czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńDarla z temptmenow.blogspot.com
Oj, tak:) Choć zazwyczaj wybieram bardziej "narzucające się" zapachy, to nie wyobrażam sobie nie pachnieć Noą od czasu do czasu :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie opisałaś zapach. Złapałam się na tym, że go sobie wyobraziłam, krok po kroku :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego, że umiesz opisywać zapach. Ja tego nie umiem! :))))
Dziękuję! :) Nie wiem, czy umiem, ale próbuję.. Staram się utrwalać, to co chodzi mi po głowie, kiedy wącham, mam spore problemy z rozróżnianiem poszczególnych nut, ale dosyć bujną wyobraźnię :D Ty też taką masz, skoro potrafiłaś sobie zapach wyobrazić:)
OdpowiedzUsuńNoa jest magiczna i z bólem serca obserwuję jak klienci odrzucają ją po pierwszych nutach, które owszem są ostrzejsze, ale to jak rozwija się na skórze, jak staje się naszą drugą skórą, tą lepszą, jest warte przekonywania ich że muszą dać jej szansę.
OdpowiedzUsuń